Miniony tydzień upłynął jednak na dalszej konsolidacji choć w samej końcówce tygodnia nastąpiła większa amplituda notowań. Na początek może wykres z którego odczytamy to co się działo i to co może się dziać w kolejnych dniach na naszym rynku.
Właściwie trzy pierwsze sesje ostatniego tygodnia to delikatne osuwanie bez przekonania o słuszności takiego ruchu. W dalszym ciągu nie było „pozwolenia” na opuszczenie konsolidacji choć wielu liczyło, że może to nastąpić w czwartek kiedy to od indeksu zostanie odcięty kupon za KGHM. I faktycznie początek czwartkowych notowań tak wyglądał. Niskie otwarcie i pojawiła się szansa na test ostatniego dołka. Jednak nic takiego nie nastąpiło bo natychmiast do akcji przystąpiła „spekula”, która postanowiła zarobić na akcjach miedziowej spółki po odjęciu od ceny dywidendy. Mocny (procentowo) wzrost KGHM zaowocował pociągnięciem w górę cen PEKAO i PKN co w końcowym wyniku pozwoliło na zbudowanie długiego białego korpusu i pokazanie „siły” naszego rynku.
Prawda jest jednak taka, że żadna siła na naszym rynku nie występuje a tylko ze słabością mamy do czynienia. Po pierwsze, czwartkowy wzrost nie został w żaden sposób poparty obrotami a gdybyśmy od całego obrotu na rynku Wig20 odjęli obrót na KGHM to reszta wyglądałaby śmiesznie mała. Co więcej, kiedy na większości rynków doszło do przebić szybkiej linii trendu spadkowego to u nas nawet nie doszło do dojścia w jej najbliższe sąsiedztwo. Nie dziwi zatem, że już w piątek znaczna część czwartkowego wzrostu została zniwelowana i cały tydzień zakończyliśmy w nie najlepszych nastrojach.
Można zatem uznać, że nie udało się zanegować negatywnego wydźwięku formacji podwójnego szczytu i tym samym linia szyi tej formacji w dalszym ciągu stanowi opór. Niskie obroty (pisałem już o tym w raporcie po sesji środowej) wpisują się idealnie w ruch od ostatniego dołka jako ruch powrotny do przebitej linii szyi. Zatem możemy w dalszym ciągu oczekiwać realizacji spadku wynikającego z tej formacji cenowej, którego zakres pozwala oczekiwać na indeks Wig20 przy poziomie ok 2680.
Taki scenariusz staje się jeszcze bardziej realny kiedy bliżej przyjrzymy się końcówce wykresu tworzącej formację trójkąta równobocznego. Ta, jak zapewne każdy wie, najczęściej jest formacją kontynuacji co wzmacnia szanse na test poziomów zbliżonych do 2700.
Również kiedy spojrzymy na wskaźniki takie jak MACD i Stochastic możemy z większym przekonaniem oczekiwać na kontynuację spadku i test poziomu ok 2700. Ten pierwszy cały czas znajduje się poniżej linii „zero” i dodatkowo po dojściu od dołu do swojej sygnalnej, ponownie zawrócił na południe. Stochastic natomiast skierował się ponownie w dół i ma sporo miejsca do strefy wyprzedania.
Spójrzmy może na poniższy wykres:
Jak widać na nim wyraźnie, na poziomie 2700 znajduje się wewnętrzna linia trendu (kolor czerwony) i już sam fakt jej bliskości zachęca do testu poziomu ok. 2700. Jednak ten poziom nie jest tylko poziomem linii wewnętrznej tam znajduje się dość mocna strefa wynikająca z projekcji cenowej dotychczasowych fal spadkowych a także zniesień zewnętrznych korekt. Jednak zanim to przedstawię na wykresie pozwolę sobie skorzystać z okazji i wykorzystać powyższy wykres do powiedzenia kilku słów na temat sytuacji Wig20 w ujęciu tygodniowym.
W takim interwale czasowym nie nastąpiły żadne istotne zmiany a jedynie mamy do czynienia z zniesieniem większości wzrostu z poprzedniego tygodnia. Czyli w dalszym ciągu sytuacja jest neutralna a poziomy wsparć i oporu w tym wymiarze czasowym obowiązują takie same jakie opisałem w poprzednim raporcie tygodniowym.
Wróćmy zatem do poziomu ok. 2700. W tym celu zamieszczam kolejny wykres na którym poszczególne „ruchy” oznaczyłem cyframi. Jednocześnie zaznaczam, że cyfry te nie maja nic wspólnego z oznaczeniami używanymi w teorii Elliota.
Po prawej stronie wykresu, w jego dolnej części wyznaczyłem trzy strefy wsparć. Wynikają one z projekcji cenowych fal oraz zniesień zewnętrznych korekt. I tak najwyższa strefa a więc poziom ostatniego dołka wynika z projekcji fali 1,2 oraz fali 5,6 a także korekt 2,3 i 6,7. Można powiedzieć, że następne dwie strefy zostały wyznaczone na podstawie takich samych technik Fibonacciego i z tych samych fal oraz korekt. Różnica polega na wielkości współczynników. No dobrze to w takim razie która jest „najważniejsza”? Myślę, że w ustaleniu wagi tych stref pomocnym mogą być jeszcze techniczne poziomy. I tak najwyższa strefa to poziom ostatniego dołka i linia (przerywana na wykresie), stanowiąca w przeszłości poziom, który zatrzymywał spadki i wzrosty. Podobnie wygląda sprawa najniższej strefy z taką różnicą, że tam nie ma poziomu ostatniego dołka (jest to niemożliwe) ale znajduje się silna wewnętrzna linia trendu o której pisałem już wyżej.
Środkowa strefa jest według mnie najsłabsza ponieważ nie ma „pomocy” w innych technicznych poziomach. Na koniec dodam, iż osobiście stawiam na tą najniższą strefę wsparć a to ze względu na stosunek długości fali 1,2 i ewentualnego całego impulsu 3,8 i to bez względu na to czy impuls 3,8 miałby być częścią większego impulsu spadkowego czyli falą trzecią czy tylko falą C korekty rozpoczętej na szczycie w punkcie 1.
Myślę, że powyższy opis jest na tyle czytelny aby każdy wiedział co chciałem pokazać.
Czyli co? Spadamy dalej? Dużo na to wskazuje jednak wiadomym jest, że na giełdzie nie ma nic pewnego i dlatego nie można wykluczyć, że jednak byki zorganizują się znacznie lepiej niż do tej pory. Jednak aby tak się stało musi zadziałać druga część piątkowej sesji w USA. Dlatego teraz pora na wykres tamtejszego S&P:
Jak widać na powyższym wykresie ostania sesja minionego tygodnia, który do czwartku upływał pod dyktando byków, wyrysowała na wykresie czarną świecę z dość pokaźnym dolnym cieniem. Właśnie ten cień może pomóc naszym bykom w poniedziałek i napędzić optymizm. Sam fakt podniesienia cen za oceanem po dość mocno negatywnych informacjach na temat rynku pracy świadczy o sile tamtejszego rynku. W końcu rośnie on bez żadnych przerw od końca czerwca i tym samym zbliżył się do poziomu szczytu na odległość 1%. No właśnie rynek amerykański jest silny od jakiegoś czasu i taka reakcja w drugiej części piątkowej sesji mnie nie dziwi ale miałbym obawy aby ten fakt uznać za dobry omen bez żadnej niepewności, co czyni wielu analityków w weekendowych serwisach.
Jakby nie patrzeć na ten wykres to jednak powstała na nim formacja świecowa odwracająca trend Harami i to powstała na poziomach oporu. Zatem piątkowe odreagowanie w trakcie drugiej części sesji nie musi wcale zwiastować nic dobrego. W tej chwili byki musiałyby zanegować tą formację co wiązałoby się z wyjściem na nowe szczyty.
Zatem znaleźliśmy się w punkcie gdzie rynek amerykański ma szansę zakończyć wzrosty i zacząć realizować lewe….. to jeszcze zbyt wcześnie aby o tym pisać.
Podsumowując, wydaje się, że słabość naszego rynku, która nie ulega wątpliwości w obliczu zachowania indeksów na przestrzeni ostatnich kilku tygodni, ma szanse sprowadzić nas w okolice poziomu ok. 2700 a przeszkodzić w tym może chyba tylko wyjście na nowe szczyty S&P co w świetle formacji na wykresie tego indeksu jest co najmniej mocno zagrożone.
[…] powiedzieć, że dzisiejsza analiza tygodniowa nie przyniesie raczej wiele nowości w stosunku do poprzedniej. Jednak nie oznacza to, że wcale nie będzie się różnić i że w ogóle nie dopatrzymy się […]